Sylwia Kapłon (@podrozniczo_z_sylwia_emilka) • Zdjęcia i filmy na Instagramie
Gdańsk – miasto leżące w północnej Polsce w województwie pomorskim. Położone jest nad Morzem Bałtyckim u ujścia Motławy do Wisły nad Zatoką Gdańską. To miasto z ponad 1000-letnią tradycją, morska stolica Polski i jeden z największych portów nad Bałtykiem. Kolebka wolności i solidarności. To właśnie w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się w sierpniu 1980 roku strajk, który zmusił władze PRL do ustępstw, m.in. do zalegalizowania NSZZ Solidarność. Gdańsk to miasto, gdzie historia przeplata się z nowoczesnością. Półwysep Westerplatte pamiętający 1 września 1939 roku, tereny dawnej Stoczni Gdańskiej i historyczna brama nr 2, Góra Gradowa i Twierdza Wisłoujście tworzą doskonałe połączenie z nowoczesną architekturą.
My spędziliśmy w Gdańsku tegoroczne ferie zimowe. Bo kto powiedział, że plaża i morze to atuty Gdańska wyłącznie latem? Spacer brzegiem Bałtyku w niemalże zimowej scenerii był równie fascynujący, co latem. Pomimo zimna i wiejącego wiatru, już pierwszego dnia pokonaliśmy trasę z Jelitkowa do molo w Brzeźnie. Po drodze wsłuchiwaliśmy się w szum fal, wpatrywaliśmy w latające nad głowami mewy, zbierając muszelki i poszukując bursztynów, których niestety nie udało nam się znaleźć. Wybraliśmy się również na wieczorny spacer na Starówkę. Zagryzając żelki kupione na wagę, rozpoczęliśmy spacer Traktem Królewskim, zwanym także Drogą Królewską, w nawiązaniu do trasy uroczystych wjazdów polskich monarchów do miasta. Trakt rozpoczyna się renesansową Bramą Wyżynną z XVI wieku, która stanowi pozostałość fortyfikacji obronnych. Przeszliśmy przez Złotą Bramę, wchodząc w ulicę Długą. Podziwialiśmy kolorowe kamienice, gotycko – renesansowy Ratusz oraz fontannę Neptuna. Bez zdjęcia się nie obeszło. Trakt Królewski zamyka Zielona Brama z XVI wieku, będąca kiedyś siedzibą towarzystwa Przyrodniczego. Następnie udaliśmy się wzdłuż Motławy idąc Długim Pobrzeżem, zatrzymując się przy Gdańskiej Karuzeli. Została ona wykonana dla Gdańska, na wzór Karuzeli Weneckiej. Zdobią ją ręcznie malowane rzeźby, takie jak: konie, rydwany, filiżanki oraz ławki, które kołyszą się i obracają w rytm muzyki. Kolejnego dnia pogoda nie zachęcała do spacerów, dlatego postawiliśmy na muzea. Pierwsze, jakie odwiedziliśmy, to interaktywne Muzeum DeJa Vu, położone w samym sercu miasta.
To muzeum złudzeń optycznych i iluzji. Od razu po wejściu skierowaliśmy się w stronę kolorowego tunelu znajdującego się pod czujnym spojrzeniem zielonego smoka. Odwiedziliśmy kilka pokoi z lustrami, próbując zliczyć ilość naszych odbić, przeżyliśmy wirtualną burzę oraz obserwowaliśmy jak na chwilę zniknęła siedząca na krześle Emilka. Na koniec doświadczyliśmy zamknięcia w bańce mydlanej. Dwie godziny zwiedzania minęły ekspresowo.
Ponieważ była jeszcze wczesna godzina, udaliśmy się do Muzeum Bursztynu. Mieści się ono w Wielkim Młynie. To największy młyn średniowiecznej Europy, napędzany niegdyś wodami Kanału Raduni, wzniesiony przez Krzyżaków ok. 1350 roku. Tuż po wejściu do budynku zachwyciła nas największa bryła bursztynu na świecie pochodząca z Sumatry o masie 68 kg. Z każdą chwilą byliśmy coraz bardziej oczarowani wizytą. Na pierwszym piętrze wystawy obejrzeliśmy krótki filmik o formowaniu się żywicy kopalnej oraz bursztynu bałtyckiego, a także bursztynowy las.
Emilkę najbardziej zaciekawiły inkluzje, czyli zatopione w bryłkach bursztynu rośliny i zwierzęta, m.in. ptasznik, gekon gdański czy muszla ślimaka i pióro ptasie. Zapoznaliśmy się też z działalnością lodowca i transportem bursztynu, a na fotografiach zobaczyliśmy zajęcia poławiaczy bursztynu. Dowiedzieliśmy się, iż bursztyn wykorzystywano w lecznictwie, np. do leczenia migdałków, chorób gardła, uszu i oczu. Na drugim piętrze zobaczyliśmy jak bursztyn wykorzystywano w kulturze. Obejrzeliśmy 330-letnie bursztynowe szachy, sztućce, sprzęty muzyczne, figurki świętych, a nawet wazę dla Stalina. Na koniec przeczytaliśmy ciekawą historię bursztynowej komnaty, która kiedyś zdobiła wnętrze pałacu w Petersburgu. Moim zdaniem to jedno z najlepszych muzeów, jakie kiedykolwiek odwiedziliśmy.
Następnego dnia wybraliśmy się do ogrodu zoologicznego zlokalizowanego w gdańskiej Oliwie. Zajmuje ono powierzchnię ponad 123 hektarów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Prezentuje ponad 800 zwierząt należących do ok. 160 gatunków. Oficjalne otwarcie zoo nastąpiło 1 maja 1954 roku. Początkowo zwierzęta egzotyczne pochodziły m.in. z darów marynarzy. Spotkamy również antylopy bongo, oryksy szablorogie, hipopotamy karłowate i nilowe, kondory wielkie, nosorożce, słonie afrykańskie, małpiatki, wilki grzywiaste czy pingwiny tońce. Od 2005 roku zoo w Gdańsku jako jedyne w Polsce ma w swojej kolekcji anoa, ssaka kopytnego z rodziny krętorogich oraz lutungi jawajskie z rodziny koczkodanowatych. Na terenie obiektu znajduje się też tzw. Małe ZOO, gdzie można pogłaskać, przytulić i nakarmić kozy, owce, czy króliki. Niestety, w sezonie zimowym było ono zamknięte. Nieczynny był także park linowy oraz Ogród Matyldy, czyli miejsce, w którym można zobaczyć ponad 80 jadalnych roślin. Podczas kilkugodzinnego spaceru po ogrodzie zoologicznym zobaczyliśmy m.in. alpaki, lamy, wielbłądy dwugarbne, żubry, daniele, małpy, lwy, słonie, żyrafy, surykatki, czyli jedne z ulubionych zwierzątek Emilki, a także różne ptaki, np. kapodziób, kakadu żółtolica, czy pingwiny. Widzieliśmy również krokodyla nilowego, boa kubańskiego oraz żbika europejskiego. W zoo znajduje się też niewielki park dinozaurów. Po odwiedzeniu wszystkich zwierząt udaliśmy się jeszcze na krótki spacer po Parku Oliwskim, a także wstąpiliśmy do Palmiarni.
Przedostatniego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Gdyni, gdzie odwiedziliśmy dwa bardzo fajne miejsca. Pierwszym z nich było Centrum Nauki Experyment, czyli interaktywne muzeum nauki. Otwarte zostało 1 czerwca 2007 roku w kompleksie Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. To pięć interaktywnych wystaw, takich jak „Akcja człowiek”, która porusza tematy dotyczące budowy ciała człowieka i procesów w nim zachodzących. Zajrzeliśmy do wnętrza człowieka, aby móc zobaczyć jak nasze ciało zmienia się z wiekiem, ile zawiera wody, jak długo trawimy mięso, jakie mamy zmysły. Mogliśmy też przeprowadzić bezkrwawą operację. Wystawa „Drzewo życia” wprowadziła nas w zagadnienia z dziedziny botaniki, anatomii zwierząt, paleontologii, geologii. Przeżyliśmy na własnej skórze trzęsienie ziemi i dowiedzieliśmy się jak tworzą się góry, co znajduje się we wnętrzu lodowca oraz jak widzą świat koń, pies, i pszczoła. „Niewidoczne siły” zaprezentowały zagadnienia z zakresu dynamiki, termodynamiki, elektryczności. Poznaliśmy sposób działania dźwigni oraz zmierzyliśmy siłę uderzenia swego ciała. Wystawa „Kierunek zdrowie” składa się z czterech stref tematycznych: styl życia, profilaktyka, emocje, pierwsza pomoc. W stymulatorze jazdy samochodem mogliśmy doświadczyć jazdy z kierowcą pod wpływem alkoholu. Ułożyliśmy również menu w makiecie do układania zdrowych posiłków. Sprawdziliśmy jeszcze swój refleks i przetestowaliśmy sprawność zapamiętywania.
Ostatnia z wystaw „Hydroświat” ukazała nam wodę z wielu różnych perspektyw. Dowiedzieliśmy się jak działa śruba Archimedesa, tama czy śluza. Wprawiając w ruch wir wodny, sprawdziliśmy, dlaczego w odpływie umywalki woda płynie w prawo oraz wybudowaliśmy stymulator funkcjonowania portu.
Na koniec udaliśmy się do Muzeum Emigracji, znajdującego się w sercu gdyńskiego portu, pod adresem „Polska 1″. To tu mieści się – wzniesiony w dwudziestoleciu międzywojennym – zabytkowy Dworzec Morski, w którym znajdowało się centralne miejsce przedwojennego ruchu pasażerskiego. Tutaj cumowały legendarne polskie transatlantyki z MS „Batorym” na czele. Gmach stanowił główną część rozległej infrastruktury emigracyjnej, którą tworzyły także m.in. Obóz Emigracyjny w dzielnicy Grabówek oraz szpital kwarantannowy w Babich Dołach. Kiedy w 1933 roku Dworzec został oddawany do użytku, był to jeden z najnowocześniejszych tego typu obiektów w Europie. Dziś mieści się tu pierwsze w kraju muzeum poświęcone historii polskiej emigracji opowiadające globalną historię Polek i Polaków. Na wystawie stałej mogliśmy poznać historię emigracji z ziem polskich w okresie ostatnich 200 lat. Przybliża ona przeżycia ludzi opuszczających ojczyznę, ich obawy, nadzieje, a także przyczyny i skutki emigracji. To opowieść o ludziach wyruszających w podróż w nieznane, o przemianach cywilizacyjnych i gospodarczych, których doświadczyli, o legendzie Gdyni i polskich transatlantykach. To historia wybitnych Polaków-emigrantów, znanych za granicą, a często zapomnianych w ojczyźnie i opowieść o Polonii – ludziach kultywujących kulturę i tradycję kraju swoich przodków. To wreszcie opowieść o powrotach, o polskiej tożsamości i przeróżnych jej obliczach.
Wśród atrakcji Muzeum mogliśmy zobaczyć projekt Batory w budowie – w ramach którego powstaje największa na świecie makieta statku pasażerskiego, a także doświadczyć drogi, którą pokonywali emigranci wyjeżdżający do USA u progu XX wieku – od podróży koleją, długi rejs przez Atlantyk, kontrolę na wyspie Ellis, aż do budowania nowego życia za granicą. Wystawa kończy się na czasach współczesnych. Jej początek i koniec stanowi instalacja w kształcie srebrnego globu, w której można wysłuchać wspomnień polskich emigrantów z całego świata, opowiadających o swoich doświadczeniach. Dla fanów historii to prawdziwa gratka. Byliśmy zachwyceni Muzeum.
Tuż przed wyjazdem odwiedziliśmy Hevelianum. Jest to interaktywne centrum nauki znajdujące się na terenie dawnego Fortu Góry Gradowej w Gdańsku. Pierwszą wystawą, jaką zwiedziliśmy była „Podróż dookoła świata”. Poznaliśmy miejsca, zwyczaje, zjawiska charakterystyczne dla Afryki, Ameryki Północnej i Południowej, Antarktydy, Azji, Australii i Europy. Podróż zaczęliśmy od obejrzenia erupcji wulkanu. Zobaczyliśmy burzę piaskową i zorzę polarną, przeżyliśmy huragan, weszliśmy do igloo oraz angielskiej budki telefonicznej. Zważyliśmy się na Marsie, przekonaliśmy się, jak słyszą nietoperze i poznaliśmy życie patyczaków.
Następna wystawa „Łamigłówka” to miejsce dla wielbicieli matematyki. Mogliśmy dowiedzieć się, czym właściwie jest liczba Pi, pouczyć się tabliczki mnożenia, a także odkryliśmy powierzchnię, która miała tylko jedną stronę. Ostatnia wystawa „Z energią” to kilkadziesiąt stanowisk, na których m.in. mogliśmy wywołać tsunami, obejrzeć rozchodzenie się fal dźwiękowych, które podobnie jak fale wodne przenoszą energię czy poprowadzić auto podczas deszczowej nocy. Poznaliśmy technologię produkcji energii pozyskiwanej z różnych źródeł i zasadę działania elektrowni oraz dowiedzieliśmy się, skąd pochodzi prąd. Dwie ostatnie wystawy skierowane są przede wszystkim do dzieci starszych i osób dorosłych, natomiast „Podróż dookoła świata” jest idealna dla dzieci młodszych.
Emilka, mała podróżniczka, świetnie się na niej bawiła. Żałujemy, iż nie udało nam się zwiedzić pięknego i ciekawego terenu fortu. Na pewno tu jeszcze wrócimy.
Rodzicu!
xPodaj nam swój e-mail, a otrzymasz PDF "Miejsca Przyjazne Dziecom":