Byliśmy kilka razy na "Twórczych harcach" w Rodzinku. Idąc na pierwsze zajęcia byłam nastawiona na intensywne zajęcia sensoryczne i prawdziwe szaleństwo maluszków. Tymczasem odbyły się bardzo spokojne warsztaty mało angażujące dzieciaki. Pani prowadząca rozdawała piórka do głaskania. Kolorowe papierki, z których mieliśmy układać tęczę, co było właściwie niewykonalne z maluszkami w przedziale wiekowym od 8 do 15 miesięcy. Na koniec pojawiły się śladowe ilości farby jadalnej w postaci barwników spożywczych. Wydaje mi się, że sposób prowadzenia zajęć był niedostosowany do wieku dzieci i właściwie mało atrakcyjny. Nie zniechęciłam się jednak, bo atmosfera była bardzo przyjemna, a Panie z Rodzinka przemiłe. Na kolejnych zajęciach było już dużo ciekawiej . Pojawiła się piana i jadalna masa plastyczna. Dzieci stopniowo poznawały prezentowane atrakcje i patrzyły jak powstają . Pod czas całego procesu mogły wszystko dotykać i poznawać . Tym samym, miały przy tym wiele doznań i radości. Duży plus za używanie naturalnych produktów (mąka kokosowa, kule do kąpieli z naturalnymi olejami). Wydaje mi się jednak, że stosowane były bardzo oszczędnie, przez co nie każde dziecko miało możliwość doświadczania na podobnym poziomie. W pewnym momencie zrobił się chaos, bo niektóre dzieci zaczęły się przepychać, by czegoś dotknąć, a te co były nieśmiałe nie dotknęły w ogóle. Rodzinek w swojej ofercie ma jeszcze wiele zajęć i warsztatów, szczególnie ciekawe wydają się być zajęcia muzyczne Afro baby, ale nie miałam okazji ich sprawdzić. Poza tym organizują spotkania z dulą, doradcami chustowania i fizjoterapeutami. Idea tego miejsca jest mi bliska więc jak najbardziej polecam. W mojej ocenie prowadzący powinni być bardziej spontaniczni i niejako pozwolić danej grupie na samodzielne kreowanie zajęć. Scenariusz powinien być elastyczny i zmieniać się, w zależności od wieku dzieci i zaangażowania grupy w dane działania.
evella